Dziś o paru ciekawostkach z życia niemieckiej
szkoły podstawowej (Grundschule). Od razu dodam: bawarskiej szkoły podstawowej,
bo system szkolnictwa różni się mniej lub bardziej w zależności od landu. Wpis
powstał w ramach akcji „W 80 blogów dookoła świata” (5. edycja) facebookowej
grupy „Blogi językowe i kulturowe”, do której można dołączyć, kontaktując się z
Administratorkami pod adresem: blogi.jezykowe1@gmail.com.
Temat jest mi bliski, ponieważ z wykształcenia
jestem nauczycielką i miałam sposobność pracować w kilku polskich szkołach
podstawowych przez kilka lat. Można powiedzieć, że w Niemczech znowu mnie
dopadł... ;) Porównując niemieckie i polskie realia, odnotowałam sporo różnic i o
niektórych z nich będziecie mogli przeczytać.
Św. Franciszek przemawiający do zwierząt - dekoracja ściany jednej z bawarskich podstawówek
Fot. Polschland
Podstawówka trwa tutaj cztery lata, a trafiają
do niej już sześciolatki, choć rodzice mają możliwość posłania dzieci do szkoły
o rok później. Przejście z przedszkola (Kindergarten) do szkoły podstawowej
odbywa się w miarę płynnie; przedszkolaki z wychowawczyniami odwiedzają np. budynek
szkoły, zapoznają się z jej otoczeniem. Ponadto te dzieci, których rodzice (i
one same) mają problemy z niemieckim, kierowane są na intensywne zajęcia
językowe, tzw. Vorkurs. Jakichś specjalnych komplikacji związanych z faktem
przyjmowania sześciolatków do szkoły nie zaobserwowałam - prócz tego, że należy
wziąć naturalnie poprawkę na ich mniejszą „dojrzałość”, rozkojarzenie, większą
chęć do zabawy itp.
Wspólna dla całych Niemiec jest tradycja
rozpoczynania pierwszego dnia szkoły z tzw. tytą (Schultüte), mającą formę
tekturowego rogu obfitości. Znam ją zresztą też ze Śląska. Wypełniona jest
zazwyczaj słodyczami i przyborami szkolnymi, maskotkami, grami, ozdobami do włosów itp. Można je kupić gotowe bądź zrobić
samemu. Dziecko otrzymuje prezenciki od rodziców, dziadków i chrzestnych.
Książka z poradami i inspiracjami, jak wykonać tytę
Zawartość tyty
Dziewczynka z tytą wykonaną przez mamę
Pierwszy dzień w szkole
Archiwalne zdjęcie z tytą
Źródła: basteln-mit-buttinette.de, gabis-bloghaeuschen.de, kreativ-kaefer.blogspot.com, medienwerkstatt.online.de, paschkerwitz.de
Nie znam żadnej podstawówki w okolicy, w której
obowiązywałyby mundurki szkolne. „Nasze” dzieciaki oraz kadra
ma jednobarwne koszulki z logo szkoły, które zakłada się np. na festyny
szkolne czy zawody sportowe.
Nie ma zwyczaju przychodzenia w określone dni na
galowo (dotyczy zarówno uczniów, jak i nauczycieli), np. na zakończenie roku
szkolnego czy jego rozpoczęcie. Ślady tego widoczne są przede wszystkich w
rodzinach pochodzących ze Wschodu (lubujących się notabene w wielkich kokardach
we włosach dziewczynek).
Jak widać, ani dzieci, ani kadra nie nosi się (z małymi wyjątkami) na galowo - może trochę szkoda?
Źródło: schule-haibuehl.de
Kadrze pedagogicznej kwiatów także się nie wręcza,
jeśli już, to naprawdę okazjonalnie np. na zakończenie edukacji w szkole
podstawowej. Zdarzają się natomiast upominki innego rodzaju, od rodziców, np. własnoręcznie
upieczone ciasteczka z okazji Świąt, pralinki, domowe konfitury, roślinki
doniczkowe, kartki z podziękowaniami itd.
Fot. Polschland
Dzień Nauczyciela nie jest tu obchodzony. Jak na
ironię, w Polsce celebruje się go z wielką pompą, jednak sam ów zawód nie
cieszy się zbytnim uznaniem. Inaczej jest w Niemczech, gdzie nauczyciel ma
status urzędnika (Beamte), a zawód postrzegany jest za raczej prestiżowy i
znajduje swoje odbicie w niezłych zarobkach.
Otoczenie jednej z wiejskich podstawówek
Fot. Polschland
Szkoda, że w Polsce odeszło się zupełnie (mylę
się?) od praktyki wypożyczania podręczników ze szkolnej biblioteki. Kwestia wydatków
związanych z wyprawką szkolną jest problemem dla wielu polskich rodzin. Patrząc
na swoje szkolne lata widzę dokładnie, że nie ze wszystkich podręczników się
korzystało (np. do muzyki, religii czy atlasów historycznych), a zakupić je
było trzeba. Pamiętam też, że w późnej podstawówce patrzono na mnie i moje
wypożyczone wymiętolone podręczniki jak na dziwoląga - to było już passe, bo do
dobrego tonu należało zaopatrzyć się w nowiutkie zestawy. W Niemczech podręczniki
wypożycza się na cały rok szkolny. Nie wolno w nich pisać nawet ołówkiem, czego
wszyscy się trzymają, więc są w dobrym stanie przetrwać długo.
Pchle targi są w Niemczech niezwykle popularne. Na zdjęciach Flohmarkt zorganizowany przez jedną z miejskich szkół podstawowych. Każda z klas miała swoje stoisko, na którym dzieci sprzedawały używane książki, gry, zabawki oraz prace plastyczne.
Fot. Polschland
Na matematyce jest z tym pewien kłopot, np.
kiedy dzieci muszą przepisywać do zeszytu rzędy zadań, przerysowywać tabelki
czy wykresy. Do niemieckiego są specjelne czytanki - mieszczące przede
wszystkim opowiadania, wiersze. Tutejszą praktyką jest umieszczanie imienia i
nazwiska autora tekstu pod nim, a nie nad tytułem, na górze, jak w Polsce.
Strona z podręcznika do niemieckiego dla bawarskich szkół. Po lewej wiersz w dialekcie używanym ze Frankonii (Franken), po prawej fragmenty tego samego utworu po szwabsku i bawarsku. Na samym dole wersja ogólnoniemiecka.
Fot. Polschland
Zarówno do matematyki, jak i niemieckiego, są
dodatkowe zeszyty ćwiczeń, które każdy musi nabyć. A oprócz tego... setki
kserokopii, pojedynczych kartek papieru do każdego przedmiotu. Niezbyt mi się taka
Zettelwirtschaft podoba, ale nikt się nie buntuje.
Dawna klasa w jednym ze skansenów
Fot. Polschland
Do mniej więcej końca
drugiej klasy dzieci mogą pisać jedynie ołówkami. Piszą też w inny niż „normalnie”
sposób, zwany Druckschrift, tj. stawiają niezłączone ze sobą litery-kulfoniki.
Dopiero później oswajają się z piórem i płynnym pismem (Schreibschrift),
ćwicząc przepisywanie pojedynczych liter, słów i zdań w specjalnych zeszytach
do kaligrafii (najpierw ołówkiem, potem piórem).
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale wydaje mi się, że wałkując
na nowo stawianie liter (tym razem wyglądających nieco inaczej) to strata czasu...
Pamiętam, że kiedy do pierwszej klasy trafiła dziewczynka z Polski (w kraju
byłaby drugoklasistką, ale ze względu na braki językowe trafiła tu o rok niżej)
umiejąca dobrze pisać piórem, wzbudziła niemałą sensację...
Druckschrift a Schreibschrift
Druckschrift w pierwszej klasie
Schreibschrift. Straszy uczeń może już pisać piórem. Liniatura w niemieckich zeszytach także różni się od polskiej. Na początku uczniowie mają zakaz używania gumowaczy do atramentu.
Typowy zeszyt do ćwiczenia Schreibschrift
Źródła: faz.net, lernfragen.de, n-tv.de, pinguin-klasse.de, tueringer-allgemeinde.de
Do wyposażenia pierwszoklasisty należą więc:
podręczniki i zesztyt ćwiczeń (które zostawia się w klasach, pod ławkami, jeśli nie
są potrzebne do zadania domowego), zeszyty (używane rzadziej niż w PL), teczki na
kserokopie, prace plastyczne i wiadomości dla rodziców, rozkładany piórnik
(Mäppchen) i piórnik-tuba/etui (Schlampermäppchen) na klej, nożyczki itp., kapcie
na przebranie, worek na strój i obuwie sportowe (Sportsack) oraz bidon
(Trinkflasche) i pojemnik na drugie śniadanie (Brotdose). Te dwa ostatnie
przedmioty są przez dzieciaki notorycznie zapominane, co owocuje stertą
„bezpańskiego” plastiku po każdym roku szkolnym!
Nie wolno zapomnieć też o Hausaufgabenheft -
dzienniczku, do którego uczniowie wpisują numery zadań, które mają wykonać w
domu. Zeszyt ten wykorzystywany jest też jako notatnik (np. co przynieść na
następny dzień) i narzędzie kontaktu między nauczycielami i wychowawcami a
rodzicami, czasamy też do wpisywania uwag odnośnie zachowania dziecka. Pierwszoklasiści mają Kontaktheft - mniejszą wersję dzienniczka.
Hausaufgabenheft
Fot. Polschland
Jedną z najbardziej jaskrawych różnic między
niemiecką a polską szkołą jest brak przerw po każdej lekcji. Podczas dłuższej
przerwy dzieciaki przebywają na placu szkolnym (Schulhof/Pausenhof), gdzie mają
do dyspozycji szereg zabawek - od piłek poprzez skakanki, szczudła, aż do
zestawów do badmintona czy ping-ponga. Kiedy pada deszcz, dyrekcja zarządza
przez megafon Regenpause, a uczniowie pozostają w budynku.
Podpisane wieszaki na ubrania znajdują się przed klasami
Okropna lamperia i duszący zapach farby olejnej to dla mnie nieodłączne elementy polskiej szkoły. W Niemczech się z tym na szczęście nie spotkałam. Myślę, że ze względów zdrowotnych zostałaby zakazana.
Na drzwiach klas umieszczane są często plakaty z imionami i/lub fotografiami uczniów
Klatka schodowa ozdobiona przez uczniów
Gazetka szkolna - wyniki ankiet przeprowadzonych w poszczególnych klasach przez samych uczniów
Kolejna gazetka - fotografie uczniów z karnawałowego pływania w piżamach. Zajęcia na basenie są w wielu szkołach obowiązkowe.
Polski akcent na korytarzu
Prace plastyczne uczniów na jednej ze ścian. Pracownie plastyczno-techniczne są z reguły bardzo dobrze wyposażone, a dzieciaki wykonują na nich prawdziwe cudeńka, np. wypalane w piecu ceramiczne figurki, gry planszowe, marionetki, haftowane obrazki, instrumenty itp.
Fot. Polschland
Każda klasa prowadzona jest z reguły przez
jednego nauczyciela, który ma uprawienia do nauczania co najmniej kilku przedmiotów. Korytarze są kolorowe,
z mnóstwem uczniowskich prac, a klasy dobrze wyposażone, chętnie korzysta się
np. z grafoskopów (Tageslichtprojektor); stoliki i krzesła ustawione są na
różne sposoby.
Uderza (na plus) brak farby olejnej i nieśmiertelnej lamperii,
tak charakterystyczny dla Polski. I, niestety, bałagan na podwórku szkolnym.
Walające się ogryzki, papierki nikomu jakby nie wadzą. Nie ma instytucji
„odcinka”, którą pamiętam z własnej podstawówki, kiedy każda klasa musiała
zajmować się utrzymaniem w czystości przydzielonego jej terenu. Od sprzątania
są sprzątaczki i woźny.
Na ścianach wiszą krzyże, choć zdarzają się klasy, w których
chrześcijanie stanowią naprawdę niewielki procent. Ja przynajmniej nie spotkałam
się z jakimiś negatywnymi reakcjami rodziców czy dzieci nie-chrześcijańskich na
ten fakt - wydaje mi się, że wielu najmłodszych uczniów w ogóle nie kojarzy
tego znaku, a starsi po prostu nie zwracają na niego uwagi.
Przedstawienie w sali gimnastycznej zorganizowane na koniec projektu bębniarskiego. Dzieciaki przygotowały przebrania i maski, nauczyły się tekstów, melodii i choreografii do przedstawienia na motywach afrykańskiej baśni.
Fot. Polschland
Ogólnie, w wielu placówkach, np. szkołach
wielkomiejskich, odsetek dzieci mit Migrationshintergrund, tj. takich, których
przynajmniej jedno z rodziców nie urodziło się w Niemczech (pojęcie sporne,
które zwykło się w praktyce rozciągać także na kolejne pokolenia) wynosi nawet ponad
80%.
Ogromną grupę tworzą potomkowie tureckich imigrantów, a co za tym idzie -
muzułmanie. Różnice dotyczące religii i wyznania trzeba mieć cały czas na
względzie. W stołówkach nie podaje się wieprzowiny czy galaretki, częstując
dzieci żelkami, należy przygtować jakąś alternatywę dla niespożywających
żelatyny. Muzułmańskie dziewczynki mogą być zwolnione z zajęć na pływalni, w święto
Kurban Bajram toleruje się nieobecność w szkole itp.
Poprawność polityczna
i tematyka gender są łatwe do wychwycenia na każdym kroku. W podręcznikach obok
typowo niemieckich imion pojawiają się też inne (np. Wladimir czy Ali), ilustracje
przedstawiają dzieci o różnym kolorze skóry i niepełnosprawne. „Męskie” zawody, takie
jak kierowca, kominiarz czy elektryk już dawno takie nie są, a pieczeniem ciasteczek dla
wnucząt zajmuje się dziadek.
Przykład z podręcznika do matematyki: obok panow kierowców występuje także pani kierowca
Motyw dziadka piekącego ciasteczka powraca jak bumerang ;)
W Polsce był szum o "Tola ma tablet". Tabletu dotąd nie zlokalizowałam, ale znalazłam smartfona ;)
Multi-kulti w ćwiczeniach do niemieckiego. Ćwiczenie dotyczy klasy, w której są uczniowie z byłej Jugosławii, rosyjscy Niemcy, Francuzka i adoptowane dziecko z Haiti.
Fot. Polschland
Niedawno wybuchła w Polsce awantura o nowy
elementarz, w którym dzieci uczą się o zimie, ozdobach choinkowych, lecz
wyrażenie „Boże Narodzenie” nie występuje. W Niemczech tak właśnie jest -
Weihnachten to przede wszystkim mikołaj, śnieg, prezenty, choinka, jarmark
adwentowy. Religijny kontekst tego święta - także z jego ikonografią - jest na dalszym
planie. Piosenki, jakie śpiewamy z dzieciakami, to wcale nie Stille Nacht czy Oh
du fröhliche z ich odwołaniami do chrześcijaństwa, tylko neutralne, zimowe
Schneeflöckchen, Weißröckchen czy Kling, Glöckchen, klingelingeling.
Co
ciekawe, wiele dzieci muzułmańskich obchodzi Święta, żeby nie odstawać od
reszty. Naturalnie tylko w zewnętrzej formie, z choinką i prezentami. Dzieciaki
wszystkich wyznań chętnie angażują się w wykonywanie świątecznych dekoracji (także
wielkanocnych i halloweenowych), pisanie listów do mikołaja - chyba że spotyka się to ze
zdecydowanym oporem bardzo konserwatywnych rodziców.
Zamykając temat religii w
szkole dodam tylko, że organizowane są zajęcia z religii katolickiej,
ewangelickiej, czasem islamu, oraz etyki, na którą mają prawo chodzić wszyscy.
Świąteczną atmosferę lubią wszystkie dzieci, niezależnie od pochodzenia i wyznania. Zwyczajem są kalendarze adwentowe albo małe prezenciki przygotowane dla każdego ucznia.
Fot. Polschland
Z sentymentem wspominam polskie stołówki, w
których jedzenie było przygotowywane na miejscu, smakowało jak w domu, z zupą,
drugim daniem i kompotem. Tu jest zupełnie inaczej. W każdej szkole, którą znam,
jedzenie dostarczane jest przez firmy cateringowe albo miejscowe lokale
gastronomiczne. Jego jakość pozostawia wiele do życzenia, od temperatury
począwszy, do zróżnicowania potraw czy produktów. Inna sprawa, że dzieciaki są
wybredne, wielu rzeczy nie chcą nawet spróbować, bo ich po prostu nie znają -
negatywne przyzwyczajenia z rodzinnego domu biorą górę.
Do picia serwuje się
niesłodzoną herbatę owocową albo po prostu wodę z kranu, którą można w
Niemczech pić bez problemu. Dzieci piją jej zresztą bardzo dużo. Zwraca się też
uwagę na to, co przynoszą na drugie śniadanie - rodzice nadpobudliwych uczniów
albo tych z nadwagą, którzy przynoszą wciąż kanapki z nutellą, batoniki i
ciastka, a popijają je słodzonymi soczkami, prędzej czy później poproszeni będą
o rozmowę z wychowawcą.
W wielu placówkach realizowane są projekty zmierzające
do poprawy nawyków żywieniowych, np. Gesunde Pause (Zdrowa Przerwa), podczas
której rodzice pomagają przygotowywać zdrowe i pełnowartościowe przekąski czy Schulfruchtprogramm,
darmowy bufet warzywno-owocowy.
Stołówka szkolna podczas szkolnego festynu
Stołówka w innej szkole
Fot. Polschland
Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła w
niemieckiej szkole jest fakt, że co roku pewna liczba dzieci decyduje się na
dobrowolne powtarzanie klasy, aby jeszcze lepiej utrwalić materiał, z którym
miała trudności w minionym roku szkolnym. Osoby takie nie są w żaden sposób
piętnowane. W Polsce, jak powszechnie wiadomo, sprawy mają się inaczej. Powtarzanie
roku jest także powszechną praktyką w przypadku dzieci obcokrajowców, które
trafiły do szkoły bez znajomości niemieckiego.
Plansza przygotowana na prezentację uczniowską dotyczącą Polski bardzo mnie rozbawiła...
Uczniowi pomyliły się biegun geograficzny (Pol) z Polską. Oto, do czego prowadzi czytanie z niezrozumieniem i drukowanie informacji z sieci bez zastanowienia!
Jako przykład polskiego jedzenia wystąpił bigos
W Polsce 70% to gospodarstwa rolne (z błędem, bo jeśli trzymając się pisowni, to oznaczałoby to "rolnik o nazwisku Höfer") ;)
Fot. Polschland
Podoba mi się, że w wielu szkołach obecny jest
specjalnie przeszkolony pies (Schulhund). Dzieci mają możliwość oswojenia się z
czworonogiem, pozbycia się lęku przed psami. Każda grupa otrzymuje specjalne
przeszkolenie, np. co oznacza dana pozycja ciała psa, w jakim jest nastroju,
jak należy zareagować. Chętni mogą uczestniczyć w jego pielęgnacji, zabawach i
spacerach, naturalnie pod czujnym okiem właściciela. Nauka z psem sprawia więcej
frajdy: psu można czytać na głos, mierzyć długość jego uszu czy ogona
(matematyka się kłania), nazywać części ciała po angielsku, pisać do niego
listy (na które odpowiada w jego imieniu pan/pani) itd. Całość opiera się na solidnym pedagogicznym fundamencie.
Wyniki pomiarów psa wykonane przez klasy trzecie
Historia szkolnego psa na gazetce, zdjęcia z rodzinnego archiwum, ryciny ilustrujące różne postawy ciała zwierzęcia, przyczyny i zalecane reakcje człowieka, skrzynka na listy dla czworonoga
Fot. Polschland
Etapy pracy z psem w szkole
Podczas pracy
Źródła: ph-burgenland.at, helmstedter-nachrichten.de, hundgestuetzte-paedagogik.de
Zabawny w niemieckiej szkole jest sposób, w jaki
zwracają się do nas dzieci. Podczas kiedy w przedszkolu dominuje mówienie do
opiekunek na „ty”, w szkole przestawić się muszą na „Herr”/„Frau” plus nazwisko
(wołacza brak). Jednakże większość maluchów nie ma wytrenowanej jeszcze formy
grzecznościowej „Sie”, więc brzmi to (zazwyczaj do trzeciej klasy) dość
śmiesznie, np. Frau Müller, kommst du mal?
Do ostatniej kwestii, o której
napiszę, trudno mi się jednoznacznie odnieść. Wakacje (Sommerferien) trwają na
Bawarii dość krótko, bo tylko około sześć tygodni, od końca lipca do początku
września. Kiedy moi znajomi w Polsce od dawna byczą się na urlopie, ja muszę
pracować, a najpiękniejsze dni w roku mijają mi w szkolnych murach. Drugą
stroną medalu jest fakt, że w ciągu roku szkolnego nie brakuje innych, jedno- i
dwutygodniowych ferii, np. jesiennych (Herbstferien), świątecznych (Weihnachtsferien,
Osterferien), zimowych (Faschingsferien) i na Zielone Świątki (Pfingstferien).
Każdy land dysponuje swoją wersją podręczników. Powyżej kilka przykładów "bawariocentryzmu" w bawarskich książkach do matematyki, których zadania koncentują się niemal wyłącznie na tym regionie.
Fot. Polschland
Polacy powszechnie narzekają na poziom nauczania matematyki w niemieckich szkołach. Jeśli wierzyć opowieściom, to najsłabszy z matmy polski uczeń, który trafia do tutejszej szkoły, awansuje na geniusza. Co ciekawe, tu takie rzeczy opowiada się matematyce w USA. Trudno mi się do tego odnieść, bo po pierwsze, niemiecka podstawówka to tylko cztery klasy, a nie sześć polskich; po drugie, nie znam programów nauczania na dalszych etapach nauki. Widzę jednak, że spory nacisk kładzie się tu na rozwijanie wyobraźni przestrzennej. Popularne są wszelkiego rodzaju siatki i rzuty. Z typów zadań, dużo jest "cegiełek", mutacji grafów, zaokrąglania sum, szacowania, rysowania wzorów. W mnożeniu i dzieleniu pisemnym obowiązuje inny sposób zapisu.
Przykładowe strony z podręczników dla klasy czwartej
Fot. Polschland
Wpisy w ramach akcji na innych blogach:
Français-mon-amour : We francuskiej szkole http://francais-mon-amour.blogspot.com/2014/08/we-francuskiej-szkole-w-80-blogow_25.html
Uzależnienie od francuszczyzny: O szkole poniekąd francuskiej i francuskim systemie ocen http://aulnay-aulnay.blogspot.com/2014/08/o-szkole-poniekad-francuskiej-i.html
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Edukacja w Holandii http://jezykholenderski.blogspot.com/2014/08/edukacja-w-holandii.html
Niemcy:
Blog o języku niemieckim: Edukacja w Niemczech http://languageflirt-de.blogspot.com/2014/08/w-80-blogow-dookoa-swiata-edukacja-w.html
Niemiecka Sofa: Jak wygląda nauka w niemieckiej szkole? - Wasze opinie http://niemieckasofa.pl/2014/08/wyglada-nauka-niemieckiej-szkole-opinie/
Rosja: System szkolnictwa w Rosji http://www.rosyjskiesniadanie.pl/w-80-blogow-dookola-swiata/system-szkolnictwa-w-rosji/
Szwecja:
Szwecjoblog: SFI czyli nauka szwedzkiego w Szwecji: http://szwecjoblog.pl/2014/08/sfi-czyli-nauka-szwedzkiego-w-szwecji.html
Talar du svenska?: Jak wybrać szkołę w Szwecji: http://talardusvenska.blogspot.com/2014/08/jak-wybrac-szkoe-w-szwecji.html
Wielka Brytania:
Learn English Śpiewająco: ABC brytyjskiej szkoły: http://english-spiewajaco.blogspot.com/2014/08/abc-brytyjskiej-szkoy.html
English-Nook: Co nieco o szkole w UK: http://english-nook.blogspot.com/2014/08/mae-co-nieco-o-szkole-w-uk.html
Angielski dla każdego: Back to school - brytyjski i polski system edukacji http://angielskidlakazdego.blox.pl/2014/08/Back-to-school-brytyjski-i-polski-system-edukacji.html
Wietnam:
Wietnam.info: 9 faktów na temat wietnamskiej edukacji: http://www.wietnam.info/2014/08/9-faktow-na-temat-wietnamskiej-edukacji.html
U Ciebie jak zwykle mnóstwo przydatnych informacji, będę ten wpis polecać moim uczniom :).
AntwortenLöschenA propos poziomu matematyki w szkołach. Jak byłam w liceum, to gościliśmy z rodzicami przez pół roku dziewczynę z Berlina. Była starsza ode mnie o rok i poszła do klasy maturalnej o profilu humanistycznym. Z tego, co nam mówiła, w Niemczech chodziła do Gymnasium matematycznego. Po kilku tygodniach poprosiła swoich rodziców o wysłanie jej paczki z książkami do matematyki, bo nie rozumiała co się dzieje w klasie (i nie była to kwestia języka, w końcu matematyka jest na całym świecie taka sama) humanistycznej! Z drugiej strony, co z tego, że mamy matematykę na większym poziomie, jak inne dziedziny kuleją.
No właśnie nie wiem, jak to do końca jest z tą matematyką... Mój Mąż chodził do bawarskiego gimnazjum (jednego z najlepszych w mieście), miał rozszerzoną matematykę i upiera się, że nie jest tak źle... Może zależy to od landu? Niby matma wszędzie taka sama, ale wiele rzeczy tu tłumaczy się inaczej i zapisuje inaczej, inne są strategie liczenia, więc nie dziwię się, że ta dziewczyna mogła być niepewna. Bo znam osobiście matematyczkę z kilkudziesięcioletnim stażem z Ukrainy, która po przeprowadzce do DE po prostu się poddała i stwierdziła, że nie jest w stanie udzielać korepetycji tutejszym uczniom, bo uczy się i tłumaczy inaczej niż na Wschodzie. Doktor matematyki z PL, która pracowała ze mną, też miała podobne spostrzeżenia. W polskich szkołach przykonsularnych obok polskiego jest też matematyka - i do końca nie wiem, czy to tylko ze wzgędu na niższy poziom w niemieckich szkołach...
LöschenBardzo interesujący wpis. Dowiedziałam się z niego wiele drobnostek, które jednak sprawiają, że nie patrzy się na niemiecką szkołę jako coś "bez życia" :) Podoba mi się pomysł z psem! Bardzo!
AntwortenLöschenWow! Przeczytałam od deski do deski, a przeczytałabym jeszcze :-) Grom informacji i ciekawostek, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia, a Ty nawet na zdjęciach je pokazałaś. Świetny wpis! Aż ciężko powiedzieć, co mi się najbardziej podobało. Zaskoczył mnie na pewno pies szkolny. Super sprawa dla dzieci :-)
AntwortenLöschenAle super post...Wiele się dowiedziałam!!! Przyda się!!
AntwortenLöschen