Przyjemnie jest odkryć podobieństwa tekstów kultury tam, gdzie się ich nie szukało, nie spodziewało, tak zupełnie przez przypadek. Tak było w przypadku dwóch piosenek, o których Wam dzisiaj napiszę.
Polski cysorz
Źródło: YouTube
Kojarzycie Balladę o cysorzu Tadeusza Chyły wg tekstu Andrzeja Waligórskiego? To klasyka polskiej ballady satyrycznej, powstała jeszcze przed moim urodzeniem, w czasach głębokiego PRL-u. Umieszczenie akcji w dawnych Chinach/Japonii (na co wskazywałaby orientalna melodia), to w każdym razie tylko przykrywka. W tekście mowa przecież o "Filipince", ułanach, swojskim półlitrze...
Choć w sieci nie brakuje spisanych słów tejże piosenki, nigdzie nie odnalazłam Informacji, czy odwołuje się ona do jakiejś konkretnej postaci czy wydarzenia z tamtych czasów. Niektórzy wskazują na Gierka, inni na Gomułkę (charakterystyczny zaśpiew w niektórych wykonaniach Chyły), natknęłam się nawet na teorię mówiącą o szachu Iranu. Przyjmijmy, że "cysorzem" jest po prostu WŁADZA. A władzy, jak to władza, zapewnia przywileje i wygodne życie oraz jakże często uderza do głowy...
Ballada o cysorzu
Cysorz to ma klawe życie
Oraz wyżywienie klawe!
Przede wszystkim już o świcie
Dają mu do łóżka kawę,
A do kawy jajecznicę,
A jak już podeżre zdrowo,
To przynoszą mu w lektyce
Bardzo fajną cysorzową.
Słychać bębny i fanfary,
Prezentują broń ułani:
- Posuń no się trochę, stary!
Mówi Najjaśniejsza Pani.
Potem ruch się robi w izbach,
Cysorz z łóżka wstaje letko,
Siada sobie w złoty zycbad,
Złotą goli się żyletką
I świeżutki, ogolony,
Rześko czując się i zdrowo
Wkłada ciepłe kalesony
I koszulkę flanelową.
A tu przyjemności same
Oraz niespodzianek wiele:
Przynoszą mu "Panoramę",
"WTK" i "Karuzelę",
"Filipinkę" i "Sportowca"
I skrapiają perfumami
I może grać w salonowca
z Marszałkiem i Ministrami.
Salonowiec sport to miły,
Lecz cesarska pupa - tabu!
On ich może z całej siły,
A oni go muszą słabo...
Po obiedzie złota cytra
Gra prześliczną melodyjkę,
Cysorz bierze z szafy litra
I odbija berłem szyjkę.
Sam popije - starej niańce
Da pociągnąć dla ochoty.
A kiedy już jest na bańce,
To wymyśla różne psoty
Potem ciotkę otruć każe
Albo cichcem zakłuć stryjca...
...dobrze, dobrze być cysorzem,
Choć to świnia i krwiopijca!
Tekst jest zatem ponadczasowy, a pierwszy wers co rusz pojawia się na łamach prasy, Internetu, konferencji prasowych w kontekście kolejnych afer politycznych. Cysorzem był/jest a to Kaczyński, a to Tusk, Putin, Kim Jong-il, któryś z posłów, ministrów i wiele innych...
Źródło: Internet
Niemiecki król
Okładka płyty z największymi przebojami Rio Reisera
Źródło: jpc.de
Dla porównania zaserwuję Wam niemiecką piosenkę pt. König von Deutschland (Król Niemiec) Rio Reisera. Jako że znana jest pewnie tylko części moich Czytelników, należy się jej dłuższa charakterystyka.
Niemiecki rynek podbiła szturmem w 1986 roku (choć powstała dekadę wcześniej), zapewniając jej wokaliście przydomek Rio I. i upragnioną sławę.
Zna ją każdy Niemiec - jeśli nie w całości, to już na pewno refren: Das alles und noch viel mehr / Würd ich machen / Wenn ich König von Deutschland wär.
Parafrazą słów refrenu był jeden ze sloganów reklamowych sieci Media Markt:
Saubillig und noch viel mehr - würd' ich kriegen, wenn ich Kunde bei Media Markt wär.
Źródło: mediabiz.de
König von Deutschland to satyryczna refleksja nad niemiecką polityką i popkulturą połowy lat 80. Niemal dziesięć lat po jej ukazaniu się na rynku (1994), Rio Reiser nagrał ją ponownie, dostosowując tekst do aktualnej rzeczywistości. Podobnie jak w przypadku Ballady o cysorzu, piosenka bazuje na wyliczeniach. Z tym, że niemiecki hit to nie odzwierciedlenie faktycznego stanu, a dopiero zapis marzeń osoby, która chciałaby zostać KIMŚ - kanclerzem, cesarzem, królem lub królową (Kanzler, Kaiser, König oder Königin).
Źródło: myvideo.de
I tak, po dwóch pierwszych "normalnych" życzeniach, takich jak podróże i słuchanie muzyki na okrągło, mamy całą litanię ekscentrycznych kaprysów władcy, od codziennie nowej korony, częstych kąpieli, przepowiadania numerów totka, po coraz bardziej szalone zachcianki i pomysły, np. obchodzone każdego dnia urodziny, wrzechmocna władza nad telewizją i wojskiem, szykowne stroje, wyszukane potrawy, miliony sprzedanych płyt, dwieście pałaców, a w nich zdegradowane do roli sług ówczesne gwiazdy estrady i ulubieńcy masowej publiczności.
König von Deutschland
Jede Nacht um halb eins, wenn das Fernsehen rauscht
Leg ich mich auf's Bett, und mal mir aus
Wie es wäre, wenn ich nicht der wäre, der ich bin
Sondern Kanzler, Kaiser, König oder Königin
Ich denk mir, was der Kohl da kann, das kann ich auch
Ich würd Vivaldi hörn tagein tagaus
Ich käm viel rum, würd nach USA reisen
Ronny mal wie Waldi in die Waden beißen
Das alles und noch viel mehr
Würd ich machen
Wenn ich König von Deutschland wär
Ich würd die Krone täglich wechseln, würde zweimal baden
Würd die Lottozahlen eine Woche vorhersagen
Bei der Bundeswehr gäb es nur noch Hitparaden
Ich würd jeden Tag im Jahr Geburtstag haben
Im Fernsehen gäb es nur noch ein Programm:
Robert Lembke, vierundzwanzig Stunden lang
Ich hätte zweihundert Schlösser, und wär nie mehr Pleite
Ich wär Rio der Erste, Sissi die Zweite.
Die Socken und die Autos dürften nicht mehr stinken
Ich würd jeden Morgen erstmal ein Glas Champus trinken
Ich wär chicker als der Schmidt und dicker als der Strauß
Und meine Platten kämen ganz groß raus
Reinhard Mey wäre des Königs Barde
Paola und Kurt Felix wären Schweizer Garde
Vorher würd ich gerne wissen, ob sie Spaß verstehen
Sie müßten achtundvierzig Stunden ihre Show ansehen
Słowem: miałby życie jak w Mardycie, żyłby jak u Pana Boga za piecem, niczym pączek w maśle i czy - jak mówią Niemcy - Wie die Made im Speck i Wie Gott in Frankreich (dosł. jak Bóg we Francji).
Mieszkać, żyć i jeść "jak Bóg we Francji" to w Niemczech synonim największego luksusu ;)
Źródło: homeandlifestyle.de; wandartisten.de; secondhandlps.de
Tekst piosenki był parafrazowany jeszcze za życia Rio Reisera wielokrotnie - zarówno przez niego samego, jak i przez innych artystów.
Do jednej z najbardziej udanych przeróbek zaliczam tę, która powstała w związku z nie tak dawnym skandalem wokół biskupa Limburga, Franza-Petera Tebartz-van Elsta. Jeśli nic Wam to nie mówi, to tak w telegraficznym skrócie: Tebartz-van Elst został mianowany biskupem w 2007 roku. Początkowa nadzieja wiernych, widzących w młodym duchownym świeżą krew i człowieka czynu, szybko zgasła. Nowy biskup nie dość, że okazał się zupełnym przeciwieństwem swego poprzednika, to dał się poznać jako dość apodyktyczny miłośnik ceremoniałów i luksusu ponad miarę. Cóż, woda święcona uderzyła mu do głowy... ;)
Kadr z kultowego programu satyrycznego heute-show.
Niemiecki idiom Leben wie Gott in Frankreich nabrał nowego znaczenia... Gdyby nazwać sytuację po polsku, Biszkup to ma klawe życie pasowałoby jak ulał...
... choć gdzieś to już czytaliśmy...
Przykład z rodzimego podwórka.
Źródło: You Tube; newsweek.pl
Czarę goryczy przelał w końcu lot biskupa pierwszą klasą do Indii (żeby było ciekawiej - celem podróży były odwiedziny slumsów) i ciągnąca się latami przebudowa i modernizacja siedziby biskupa w Limburgu. Zaplanowana pierwotnie na 2 miliony euro inwestycja pochłonęła w efekcie ponad 31 milionów (!) euro. Jej koszty podniosły głównie zachcianki biskupa typu przestronny apartament - jeden na powierzchni, a drugi podziemny, wykuty w skale, wyposażenie mieszkania i centrum konferencyjnego (dzieła sztuki, designerskie meble i sprzęty warte kilkadziesiąt tysięcy euro), prywatna kaplica, której dach musiano ponownie odkryć, aby zamontować mechanizm do zawieszenia wieńca adwentowego ("jedyne" 100 tysięcy!).
Biskupie inwestycje
Źródło: wdr.de; spiegel.de
Mimo oburzenia opinii publicznej i licznych protestów wiernych, zbierających podpisy w sprawie odwołania biskupa (typowy rys tutejszego katolicyzmu - członkowie Kościoła mają własne zdanie, potrafią jasno je wyrazić i sprzeciwić się władzom) i masowych przypadków wystąpień z szeregów Kościoła katolickiego (także charakterystyczne dla Niemiec), Tebartz-van Elstowi udało się wytrwać na stanowisku aż do marca tego roku. A przy okazji wodzić za nos skarbówkę i plątać w zeznaniach.
Sprawą biskupa Limburga żyły swego czasu całe Niemcy. Powstało na ten temat mnóstwo żartów, a rysownicy mieli pełne ręce roboty. Zainteresowanych odsyłam do tej strony.
Zobaczcie też, jak podeszli do tego twórcy świetnego programu heute-show, w niezwykle trafny sposób komentujący aktualną sytuację społeczno-polityczną (kliknij), będący dla mnie kwintesencją niemieckiego poczucia humoru (owszem, takie pojęcie istnieje i ma się dobrze!). :)
Niemieccy żartownisie nie mogli nie sięgnąć po doskonale wszystkim znaną piosenkę Rio Reisera König von Deutschland, z której powstał przezabawny Der Bischof-Song. Z refrenem: Das alles und noch viel mehr / Kann ich machen / Denn ich bin Bischof von Limburg, yeah - do połuchania i obejrzenia tutaj. Polecam! ;)
Fragment klipu do słów: Ich bin Tebartz der Erste, Gott ist der Zweite.
Źródło: You Tube
Poniższy żart fotograficzny przedstawia zestaw klocków Ego "Limburg" z klockami z alabastru i odpowiednim ludzikiem. Co ciekawe, melodia hitu Rio Reisera wykorzystana była także w reklamie niemieckiego Legolandu. Historia lubi płatać figle... ;)
Źródło: lachschon.de
Pokrewne wpisy:
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen