Ostatni post weselnego cyklu zakończyłam na
serwowanym na niemieckim weselu jedzeniu. Tradycyjnie przypominam, że wszystko,
co piszę, opiera się na moich własnych obserwacjach w południowych Niemczech. Dziś zapraszam do ostatniej części, czyli właściwej zabawy weselnej.
Przyjęcie
otwiera symbolicznie para młoda - zwykle to pan młody wygłasza małe
przemówienie. Wita przybyłych, dziękuje za obecność, ewentualnie krótko omawia,
kto gdzie siedzi (np. po lewej stronie rodzina panny młodej, pod oknem koledzy
z pracy).
Powitanie gości
Fot. Polschland
Po pokrojeniu tortu i konsumpcji ciasta (o ile
nie zaplanowano tego punktu na późniejszą godzinę) następuje pierwszy taniec. Niektórzy
decydują się na tradycyjnego walca wiedeńskiego, inni wolą angielskiego,
jeszcze inni walcem zaczynają, a kończą miksem wystudiowanych kroków do
wiązanki dyskotekowych hitów. Jedną z najchętniej wybieranych piosenek jest
Küss mich, halt mich, lieb mich Elli Endlich. Melodia pochodzi z kultowego
filmu Trzy orzeszki dla Kopciuszka (Drei Haselnüsse für Aschenbrödel),
produkcji enerdowsko-czechosłowackiej.
Pierwszy taniec
Fot. Polschland
Kadr z teledysku Elli Endlich
Źródło: YouTube
Niejednokrotnie spotkałam się z przekonaniem
Polaków, że „niemieckie wesela są sztywne” i „Niemcy w ogóle nie umieją się
bawić”.
Mam przy tym nieodparte wrażenie, że jakość zabawy mierzy się w Polsce
dwiema rzeczami: ilością spożytego alkoholu i liczbą obecnych na parkiecie
osób. Dawno, dawno temu dochodziła do tego jeszcze porządna bijatyka. ;) Jeśli tak
na to patrzeć, to trudno o współzawodnictwo... :)
Reczywiście, na niemieckich
parkietach zazwyczaj ogromych tłumów nie ma. Nie jest to spowodowane bynajmniej
brakiem tanecznych umiejętności gości, bo większość przybyłych takie nabyła
jeszcze na cieszących się dobrą frekwencją kursach tańca w szkole średniej, ile
brakiem praktyki i specyfiką granych na imprezach utworów.
Pomijam tu DJ’a, bo
jest w stanie puścić to, co można sobie tylko wymarzyć. Repertuar tutejszych
zespołów odbiega jednak nieco od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w
Polsce, tj. czegoś na discopolową czy dancingową modłę (piszę to bez negatywnego
wartościowania!). Mają one profil bardziej rockowy i mogą z identycznym
repertuarem wystąpić bez problemu zarówno na weselu, jak i na wielkim miejskim
festynie na stadionie. Jest on wszędzie mniej więcej podobny i, jak
wspomniałam, pokrywa się z tym, co serwowane jest na innych imprezach, na
których gra zespół live.
Typowy zespół weselno-imprezowy na targach weselnych
Fot. Polschland
Poniżej małe zestawienie must have każdej
imprezy. Kultowa Neue Deutsche Welle (Niemieckia Nowa Fala/NDW) i Austropop z piosenkami
takimi jak: Westerland Die Ärzte, 99 Luftballons i Irgendwie, irgendwo, irgendwann Neny, Major Tom Petera Schillinga, Sternenhimmel Huberta Kah,
Münchener Freiheit - Ohne dich schlaf' ich heut' nacht nicht ein, Dein ist mein
ganzes Herz H. R. Kunze, 1000 mal berührt (Klaus Lage Band), Hallo Klaus
(Nickerbocker & Biene), Spider Murphy Gang (Schickeria, Skandal im
Sperrbezirk), S.T.S z Fürstenfeld, Weu'sd a Herz hast wie a Bergwerk Rainharda
Fendricha oraz Brenna tuats guat Hubert von Goiserna. Kto zna, ten wie, że
trudno tańczyć do tego discofoxa z obrotami, natomiast jak najbardziej da się
podskakiwać czy kołysać w pojedynkę. Kiedy zabrzmi Marmor, Stein und Eisen
bricht Drafi Deutschera gwarantuję, że śpiewać będzie cała sala, podobnie jak w
przypadku Wahnsinn Wolfganga Petry. Nie może obyć się też bez innych wielkich niemieckojęzycznych
hitów (Schlager) z końca lat 60., 70., 80. i początku 90.: Liebeskummer
Lohnt Sich Nicht Siw Malmkvist, Rote Lippen soll man küssen Cliffa Richarda,
Connie Francis Liebe ist ein seltsames Spiel, Schnöner fremder Mann, Er gehört zu mir Marianne Rosenberg (mój osobisty koszmarek!), Udo
Jürgensa Aber bitte mit Sahne i inne tegoż wykonawcy, Mendocino Michaela Holma, Anita Costy
Cordalisa, Manueli Schuld war nur der Bossa Nova, Über den Wolken Reinharda Maya,
Amarillo Tony’ego Christie czy Her mit meine Hennen Horsta Chmeli & Die
Alpenrebellen. Z nowszych w kategorii Schlagermusik można wskazać np. Andreę
Berg (Tausendmal belogen), Helene Fischer (Atemlos) czy Andreasa Gabaliera (I
sing a Liad für di). Kategorię niemieckojęzyczną zamykają aktualne przeboje i tzw.
Ballerman-Hits, produkowane z myślą o lubiących techno i dance imprezowiczach i
urlopowiczach. Czołowi przedstawiciele gatunku to Jürgen Drews, Mickie Krause, Michael Wendler i
Tim Toupet. Kto chce małej próbki, niech posłucha sobie np. Schatzi schenk mir
ein Foto.
Choreografię do Cowboy und Indianer dobrze jest poznać jeszcze przed imprezą... :)
Źródło: YouTube
Pospolite ruszenie na parkiet zaobserwować można
przy piosence Olafa Henninga Komm hol das Lasso raus (Cowboy und Indianer) o
rozbudowanej choreografii i cokolwiek dwuznacznym tekście. Nie ma dobrej zabawy
bez starego, dobrego rock’n’rolla i twista, to wiadomo po obu stronach Odry. Oprócz
tego mamy oczywiście anglojęzyczny pop, rock i inne szlagiery (np. Something stupid), znane i lubiane
także na polskich zabawach. Jest jednak parę wyjątków, których ogromna
popularność w niemieckich radiostacjach i na tutejszych imprezach mnie zadziwia.
I tak na przykład, niemal każdy szanujący się Party&Tanzband ma w swoim
repertuarze Summer of ’69 Bryana Adamsa i Proud Mary. Angels Robbiego Williamsa
bez trudu zdobyłaby 1. miejsce na zorganizowanym w Niemczech rankingu jego
przebojów - tekst zna na pamięć i chętnie śpiewa na całe gardło minimum 98% procent osób na sali.
I najważniejsze: absolutnie kultowym zespołem jest AC/DC! Gdy tylko zabrzmią
pierwsze takty Highway to Hell, You shook me all night long, Thunderstruck, T.N.T. czy
Hells Bells publiczność zebrana na weselu, potańcówce, festynie czy
gdziekolwiek, sięga po gitary-niewidki (Luftgitarre), kręci głową, wskakuje na
ławki, wyciąga ręce w charakterystycznym geście - słowem: szaleje. Nie ma
AC/DC, nie ma imprezy!
Reakcja na piosenkę AC/DC graną podczas Brautverzug. Kiedy Niemcy stają na ławkach oznacza to, że dobrze się bawią! :)
Fot. Polschland
Jedną z najbardziej charakterystycznych różnic
między polską a niemieckim weselem jest ogromne zaangażowanie rodziny,
przyjaciół i gości weselnych w przebieg owego dnia, aby uczynić go
niezapomnianym. Bardzo mi się to podoba i brakuje mi tego w Polsce, gdzie w
dominuje raczej model: przyjechać, pobawić się i pojechać do domu. Od
zabawiania zebranych jest zespół, ewentualnie wodzirej. W Niemczech spoczywa
to i na zespole, i na gościach, często z przewagą tych drugich. Współudział
bliskich pary młodej i innych z towarzystwa weselnego nie kończy się,
powiedzmy, na obmyśleniu i urządzeniu wieczoru panieńskiego/kawalerskiego,
pomocy przy wykonaniu zaproszeń i upieczeniu ciasta, ale idzie o wiele dalej i
zaczyna się odpowiednio wcześniej - oczywiście w tajemnicy przed nowożeńcami. Podzielę
się tu kilkoma własnymi przykładami. Klasykiem są pokazy zdjęć świeżo
poślubionych - począwszy od dzieciństwa, poprzez lata młodzieńcze (niejeden
spłonął przy tej okazji rumieńcem), wspólnie przeżyte chwile (urlopy, pierwsze
mieszkanie itp.).
Inny wariant prezentacji: wszyscy goście poproszeni
byli o napisanie na kartkach A4 jednego słowa - życzenia dla pary młodej (np.
Liebe, Hoffnung) i zrobienia sobie z nim zdjęcia, scenografia dowolna
(niektórzy byli naprawdę pomysłowi!), a następnie przesłania go na podany adres
mejlowy jednej z koordynujących powstawanie prezentacji osób. Innym razem
zostaliśmy poproszeni o przesłanie zabawnej historyjki związanej z pobierającą
się parą - powstał z tego mały zbiorek anegdot.
Ilustrowana książka kucharska
Fot. Polschland
Popularne są też gazetki weselne i albumy ze
zdjęciami z wieczoru panieńskiego/kawalerskiego.
Poradnik jak przygotować gazetkę weselną (z płytą CD)
Fot. Polschland
Absolutnym klasykiem są zdjęcia z pustą ramą po
obrazie. Goście pozują z nią i wpisują się do wyłożonej księgi życzeń, a
wywołane po imprezie zdjęcia wklejane są później obok ich tekstów. Inną opcją
jest napisanie powinszowań na małych karteczkach i wrzucenie ich do skrzynki,
którą następnie zabija się gwoździami i pozwala otworzyć parze dopiero w 1.
rocznicę ślubu.
Księga życzeń weselnych
Fot. Polschland
Bez ramy się nie obejdzie :)
Fot. Polschland
Alternatywą do oklepanej nieco "ramy" było tu przenośne studio fotograficzne. Goście mieli możliwość zrobienia sobie zdjęć przy pomocy samowyzwalacza - z tabliczką, na której kredą mogli napisać swoje życzenia dla młodej pary.
Fot. Polschland
Bardzo sympatycznym prezentem, również wręczanym
podczas zabawy weselnej, było pudło z 30 drobnymi prezencikami - po jednym na
każdy dzień miodowego miesiąca. Sama chciałabym takie dostać! Stałym punktem
programu jest oficjalne wręczanie (niezapakowanego) prezentu - na środku sali,
na oczach wszystkich zebranych, a towarzyszy temu często jakiś skecz. Byłam np.
świadkiem, jak koledzy z drużyny piłkarskiej ofiarowali panu młodemu trykot z
przymocowanymi banknotami, a rodzice ciepły koc - z humorystycznym i rymowanym
wyliczeniem wszystkich jego możliwych zastosowań.
Goście przygotowali dla młodych osobliwy
prezent. Do dużego kielicha mieli zbierać prezenty. Jak wynikało z bazującej na
grze słów rymowanki, były m.in. węgiel, mech, żwir, płatki... i inne
określenia, które w języku potocznym oznaczają pieniądze. Oczywiście oprócz tych
"darów" otrzymali też prawdziwe banknoty.
Fot. Polschland
Wspólną akcją zaaranżowaną było zbiorowe
malowanie obrazu już na samej imprezie. Każdy z gości otrzymał mały kwadracik z
fragmentem zdjęcia narzeczonych, który następnie miał za zadanie odrysować na
płótnie podzielonym na części (pisaki były naszykowane). Powstało z tego
niebanalne „dzieło”.
Malowanie obrazu
Źródło: hochzeitsspiele.org
Kolejną znaną zabawą jest ta z otwartym parasolem,
do którego przywiązane są sznureczki z dwunastoma karteczkami. Chętni goście
ustawiają się w kręgu i podają sobie parasol z rąk do rąk, w rytmie muzyki.
Kiedy ta przestaje grać, osoba trzymająca parasol musi wziąć jedną z karteczek
i przeczytać - jest na niej to, co w ciągu jednego z miesięcy zrobi z parą
młodą (np. wspólny wypad do kina czy na lody) albo dla niej (np. umycie okien).
Zabawa z parasolem
Źródło: hochzeitsspiele.org i Polschland
Wymagająca nieco większego zaangażowania, ale
wzbudzająca powszechną wesołość, jest loteria fantowa na korzyść młodych. Jej
oryginalność opiera się na żartach słownych, niemieckich złożeniach,
dwuznacznościach i homonimii. Wygrać można np. BMW (Brot mit Wurst, niem. chleb
z kiełbasą), eine CD (płytę CD, która okazuje się mydłem marki CD),
Schlossbesichtigung (zwiedzanie zamku; popatrzyć
można sobie więc na zamek od roweru), ekologiczną suszarkę na pranie (czyli
sznur do prania) i wiele innych. Znanymi i praktykowanymi również w Polsce
zabawami weselnymi są np. głosowanie, z siedzącą tyłem do siebie parą młodą i pytaniami typu: Kto rządzi w związku?, zawody
na przynoszenie wybranej rzeczy na czas, Reise nach Jerusalem (z ubywającymi
krzesłami) czy historyjki, w których należy wstawać, siadać, okrążać krzesło na
umówione słowo (Kutscher-Spiel).
Instrukcja do zabawy w pytania rozdawana gościom. Para młoda
musiała zgadywać, co łączy osoby, które wstały w kolejnych rundach (wszyscy
ci, którzy farbują włosy, ci, którzy nie założyli stanika, rodzina panny młodej i inne). Było dużo
śmiechu i zaskoczenia np. przy kategorii "ci, którzy mają piercing lub tatuaż". ;)
Najsympatyczniejszą niespodzianką dla pary
młodej, jaką zdarzyło mi się oglądać, był mały pokaz magii, przygotowany przez
świadkową, jej męża i dwójkę małych dzieci, przebranych w jednolite stroje. Wielkiego
czarodzieja odgrywał kilkuletni syn, rodzice mu asystowali. Wyczarowywał on z
rękawa chustkę do nosa i zmieniał kolor soku bananowego (dolewając wiśniowego).
Sztuczki były bardzo proste, ale zabawa przednia! Włożyli w to mnóstwo serca.
Pokaz magicznych sztuczek
Fot. Polschland
Niestety, ma to i swoje ciemne strony, których
przy odrobinie dyscypliny można uniknąć. Zdarza się bowiem, że przygotowanych
przez gości zabaw jest przesadnie dużo i na tańce albo zwykłą indywidualną
zabawę zostaje mało czasu. Trzeba uważać, żeby nie zdominowały one całej
imprezy. Koordynowaniem tego zajmuje się z reguły jeden z gości i zespół. Ten
zaś, jeśli trzeba, w swojej ofercie także ma odpowiednie zabawy.
Bardzo sympatyczny i użyteczny gadżet - wachlarz. Pan młody żenił się w lecie, w okresie ogromnych upałów. Jako że jest katechetą, dzieciaki ze szkoły, w której uczył, przygotowały dla gości kilkadziesiąt wachlarzyków z rysunkami i życzeniami.
Fot. Polschland
Do zadań zespołu należy także organizacja
Brautverzug/Brautstehlen. Jest to często praktykowany zwyczaj, przynajmniej w
mojej okolicy. Ze względów praktycznych
najlepszy moment nań przypada na popołudnie, po kawie i pierwszej rundzie
tańca. Jego sens sprowadza się do tego, że pan młody musi zasłużyć sobie na
„odzyskanie” wybranki (zurückverdienen) i dać dowód swojej gotowej do poświęceń
miłości. Zespół wraz z instrumentami, gośćmi i panną młodą przenosi się albo do
innej sali tego samego budynku, albo do innego lokalu w tej samej miejscowości.
Rolą pana młodego jest ją odnaleźć i wykupić, spełniając określone, często
karkołomne zadania. Podczas gdy on zajęty jest ich spełnianiem (pomagają mu w
tym świadek i koledzy), zabawa w nowym miejscu trwa w najlepsze (picie,
przyśpiewki, tańce).
O umówionej godzinie panna młoda wraz z częścią gości zniknęła. Zadaniem pana młodego było jej odnalezienie, korzystając ze wskazówek kolegów. Te, oczywiście, nie były udzielane
za darmo... Jeden z krewnych odczytywał pytania. Za każdą dobrą odpowiedź młody małżonek otrzymywał jeden element układanki literowej, z których ułożyć miał nazwę
lokalu, w którym znalazła się wybranka. Pytania nie należały do
łatwych. Jaki rozmiar stopy ma świeżo poślubiona? Jaka część ciała spodobała się jej w
tobie na samym początku? O której godzinie i w jakim dniu tygodnia przyszła na
świat? Itp., itd. Oczywiście można było skorzystać z podpowiedzi.
Cena: pół kieliszka śliwowicy. Zła odpowiedź kosztowała cały kieliszek. ;)
Fot. Polschland
Do panny młodej należy udać się w odpowiednim
stroju, czyż nie?
Fartuch, dziurawa chustka na głowę i gumiaki dopełniły całości.
Fot. Polschland
Kolejne zadanie dla pana młodego: napisać dla
żony wiersz miłosny. Uwaga, uwaga: rymowany, czterozwrotkowy, po cztery wersy w
każdej strofie! Oczywiście na czas. Pan młody poradził sobie z tym zadaniem znakomicie (zasługa nalewki?)... ;)
Fot. Polschland
Kolejnym zadaniem, z którego wywiązać miał się
pan młody, było nazbieranie kwiatów na bukiet dla panny młodej. Na szczęście
wokół restauracji rosło sporo stokrotek, a pomogli mu goście. Późnej jeszcze trzeba było odszukać ukryty w budynku
oryginalny bukiet ślubny i można było zmienić lokalizację.
Fot. Polschland
Podczas gdy pan młody się męczył, panna młoda bawiła się z resztą towarzystwa.
Fot. Polschland
Prowadzący Brautverzug pozwolił pannie młodej wybierać, na której krawędzi drwa ma klęczeć, wygłaszając swój wiersz miłosny - na tej zwykłej, czy na tej opatrzonej metalowymi kolcami... ;)
Po tych zdjęciach chyba już nie muszę wyjaśniać, że w stwierdzeniach, że Niemcy są sztywni i nie umieją się bawić, jest wiele przesady. Po Brautverzug wesoły korowód ruszył z powrotem na salę.
Dla nas to tzw. pociąg, w Niemczech to Polonaise.
Polonaise Blankenese to prawdziwy klasyk i hit każdej zabawy! :)
Źródło: Centaur, Polschland i YouTube
Dodać należy, że nie wszystkie pary decydują się
na Brautverzug. Bywa i tak, że młodzi nie życzą sobie być w centrum uwagi i
poszczególne zadania dotyczą gości. Brautverzug trwa średnio godzinę; po nim
towarzystwo wraca do właściwej sali i bawi się dalej.
Brautentführung ze względów praktycznych zorganizować można w tym samym budynku.
Fot. Polschland
W niektórych miejscowościach pokazy fajerwerków należy zgłaszać wcześniej w urzędzie.
Fot. Polschland
Ostatni taniec weselny też należy do młodej
pary, która już wcześniej wybiera sobie odpowiednią piosenkę. Popularnością cieszą się zwłaszcza piosenki Hallelujah L. Cohena i Das Beste Silbermond. Przyjęte też jest, że zabawa weselna ma swoje oficjalne zakończenie, podkreślony dodatkowo przez jakiś "rytuał". Przykładowo, przed siedzącą na swoim miejscu parą młodą kładzie się duże serce oklejone folią aluminiową, na którym każdy z gości stawia zapaloną świeczkę do pogrzewacza (Teelicht), składając im jeszcze raz życzenia i żegnając się, dziękując za wspólną zabawę. Tańczących nowożeńców otacza się kołem, rzuca na nich serpentyny (praktykowane jest też owijanie... papierem toaletowym) ;) - a po skończonym tańcu uroczyście wynosi z sali.
Ostatni taniec w wyjątkowych okolicznościach. Nad parą młodą rozpostarto tiul, a stojący w kręgu zapalili zimne ognie. Pół piosenki para przetańczyła sama, do drugiej części zaprosiła następną w kolejce parę młodą, zamierzającą pobrać się miesiąc później. Otrzymała ona specjalnie dla niej przygotowaną wiązankę.
Fot. Polschland
W Niemczech nie ma typowych lokali weselnych, znanych nam z Polski; organizacja zabaw weselnych nie jest też głównym źródłem dochodów. Liczyć należy się z krótszym czasem zabawy i stosownymi regulacjami mającymi na uwadze sąsiedztwo innych mieszkańców, np. obowiązkiem zamknięcia okien po godzinie 22.00 dla uniknięcia hałasu i zakłócania ciszy nocnej.
Fot. Polschland
Po skończonej zabawie wszyscy udają się na
spoczynek. No, może oprócz młodej pary. Tę może jeszcze kilka niespodzianek. Jeśli
rodzina i znajomi skłonni są do żartów, dbają o odpowiednie przeszkody. Mogą np.
schować klucz do drzwi w jednym ze stu pudełek po papierosach, resztę wypełniając konfetti. Milsze są na pewno ozdoby, takie jak mnóstwo
nadmuchanych balonów w pokoju, kwiaty na łóżku itp. Rodzina i przyjaciele mogą umilić parze młodej także podróż poślubną. Znam przykład, kiedy na adres hotelu, w którym przebywali nowożeńcy, przyszło blisko trzydzieści małych paczuszek. Każdy z gości miał za zadanie kupić jakiś zabawny drobiazg i wysłać je do Włoch. Miny zaskoczonych młodych były z pewnością bezcenne! :)
Przykłady żartów poweselnych znaleźc można np. w Internecie.
Źródło: hochzeitsfreuden.de
Poprawin jako takich w Niemczech się nie
organizuje. Spotkać się można natomiast ze wspólnym wystawnym śniadaniem dnia
następnego (Sektfrühstück), przede wszystkim w hotelach, w których zatrzymuje się towarzystwo i odbywała się impreza.
Fot. Polschland
Pozostałe posty z serii:
oraz
- Ślub kościelny w Niemczech
- Nauki przedmałżeńskie w Niemczech
- Ślub cywilny w Niemczech
- Hangover po niemiecku, czyli jak Niemcy i Niemki rozstają się z wolnością
Pytanie Czytelniczki
Jakiś czas temu zwróciła się do mnie z pytaniem o prezent pewna miła Czytelniczka, wybierająca się do Niemiec na ślub krewnej.
Myślę, że niemiecka bądź polsko-niemiecka para młoda najbardziej ucieszy się z gotówki, którą zapakujecie/opakujecie w jakiś pomysłowy i estetyczny sposób. Pamiętajcie, że sama koperta załącznikiem w środku to za mało! Jeśli chodzi zaś o wysokość sumy, jaką daje się nowożeńcom, to zależy ona oczywiście od kilku różnych kwestii, np. stopnia pokrewieństwa czy tego, ile owa para/rodzina przeznaczyła na wasz prezent itp. Przyjmuje się jednak, aby goście dawali tyle, aby pokryć koszty związane z przyjęciem. To znaczy, że punktem orientacyjnym jest dla nas koszt przyjęcia przeznaczony na jedną osobę. Wynosi on obecnie mniej więcej 50 euro. Dobrze jest zaokrąglić to o dodatkowe 50 euro.
Bardzo lubię Twoje artykuły, są niezwykle ciekawe! Strasznie spodobał mi się opis zabaw weselnych, nie podejrzewałam naprawdę Niemców o takie poczucie humoru :) swietnie, że w organizację wesela i zabaw angażują się także goście i rodzina, to jak przypuszczam dodaje ducha wspolnoty całej imprezie, goście mogą sie też lepiej poznać.
AntwortenLöschenPozdrawiam!
alessandra
http://studia-parla-ama.blog.pl/
Świetnie to ujęłaś - właśnie ten duch wspólnoty jest tym, co tak mi się podoba. Paradoksalnie bardzo blisko tym nowoczesnym weselom do tych w kulturach tradycyjnych, kiedy to świętuje cała wieś, a mieszkańcy przynoszą własne produkty. :)
Löschen