Donnerstag, 30. Oktober 2014

Niemiecki (obiad) na słodko

Nie wiem, jak jest u Was, ale w mojej rodzinie przestrzegało się i przestrzega w dalszym ciągu piątkowego postu. To znaczy, że tego dnia na stole gości albo ryba, albo jakieś bezmięsne danie, nierzadko na słodko. Zawsze bardzo lubiłam słodkie dania główne i tak mi zostało do dzisiaj, choć najeść się nimi jakoś nie umiem... ;) 

W Niemczech wszyscy znani mi katolicy, zarówno Niemcy, jak i inne nacje, np. Brazylijczycy, są z piątkowym postem mocno na bakier. Owszem, coś im się o uszy obiło, żeby nie jeść mięsa, ale to raczej w Wielki Piątek - bo chyba nie w każdy piątek?! ("Jeszcze tego nie zniesiono?") Tak robiła ewentualnie ich babcia, ewentualnie rodzice w latach dziecinnych. Kiedy mówię, że w piątki rezygnuję z mięsa, patrzy się na mnie jak na dziwoląga lub straszną tradycjonalistkę, zrzucając to pewnie na karb polskich korzeni (Polska = bastion konserwatywnego katolicyzmu). Trochę mnie to drażni, bo fakt, że muzułmanie nie spożywają wieprzowiny czy poszczą w ramadan respektuje się i nie zadaje zbędnych pytań, ba! nawet modnie jest być otwartym i tolerancyjnym, przesuwając terminy ważnych imprez z poczęstunkiem na inny czas. Oczywiste dla wszystkich jest też to, że w stołówkach przedszkolnych i szkolnych nie podaje się niczego, co pochodzić mogłoby od świnki (mięso, żelatyna itd.). Ułożenie tygodniowego jadłospisu w stołówce czy kantynie z uwzględnieniem poszczących w piątki katolików jest z kolei czymś wręcz niewykonalnym! I tak, ryba, którą serwuje się powiedzmy raz w tygodniu, zamiast w piątek, na stół wjeżdża w czwartek albo w inny dzień tygodnia, a dzień przed weekendem mamy gulasz. 

 Większość niemieckich chrześcijan (Christen) ma dość luźne podejście do cotygodniowej mięsnej abstynencji...

Źródło: gutefrage.net

Fragment wywiadu z prof. Guido Fuchsem, założycielem Instytutu Liturgii i Kultury Codzienności na Uniwersytecie w Würzburgu, w którym domaga się od Kościoła katolickiego większego nacisku na przestrzeganie bezmięsnego piątku. Podany przez niego przykład - wędliny i mięsa serwowane w bufecie katolickiego ośrodka szkoleniowego w piątki, mogę potwierdzić i ja.

Źródło: christundwelt.de

Tym nieco rozbudowanym wstępem chciałam zaprosić Was nie do polemiki z tradycją, a do przyjrzenia się temu, co w kategorii słodkie dania główne (süße Hauptspeisen) ma do zaoferowania nam niemiecka kuchnia

Nie zaskoczę chyba nikogo, jeśli napiszę, że prym wiodą tu nieśmiertelne i znane niemal każdej kulturze naleśniki (Pfannkuchen). Uwielbianą (nie tylko przez dzieci) wersją jest ta z nutellą. Naleśniki spożywa się na ciepło z jakimś smarowidłem czy słodkim farszem, ewentualnie zapieka zawinięte w piekarniku, polane jakimś sosem. Nie zaobserwowałam jednak, żeby Niemcy przysmażali je tak jak my, na patelni, z nadzieniem. Na każdym jarmarku świątecznym czy innej imprezie masowej na pewno znajdzie się stoisko z Crêpes, czyli francuską wersją naleśników. I zawsze ustawia się po nie długaśna kolejka!

Podobnie sprawa ma się z goframi (Waffeln). Wiem, co mówię. W naszej szkole dwa razy w roku przez trzy dni (a dokładniej rzecz biorąc, przez trzy przerwy) sprzedajemy świeże gofry. Takich kolejek spragnionych gofrów głodomorów nie widziano nawet w głębokiej komunie przed mięsnym. Do tego stopnia, że trzeba było wprowadzić funkcję "porządkowej" i limit dwóch gofrów na łebka na dzień. W ciągu dziewięciu krótkich przerw zarabiamy bez problemu po kilkaset euro - tyle na temat. ;)

 Najbardziej lubiane są gofry z cukrem pudrem (Puderzucker) bądź cukrem kryształem i cynamonem (Zimt und Zucker)

Fot. Polschland

Niemcy ogólnie kochają połączenie cukru z cynamonem - a ja razem z nimi! ;) Tą mieszanką posypuje się większość słodkich dań, w tym ryż na mleku (Milchreis) i grysik (Grießbrei).


 Milchreis mit Zucker und Zimt (u góry), na dole Grießbrei w wersji z truskawkami (Erdbeeren) i śmietaną (saure Sahne)

Fot. Polschland

Cukier + cynamon brzmi i smakuje dobrze, ale z jabłkami - jeszcze lepiej! Z jabłek i ryżu na mleku wyczarować możemy zapiekankę - Apfel-Reisauflauf, strudel z jabłkami i rodzynkami - Apfelstrudel (jest też wersja z Quarkiem, czyli białym serem) czy placuszki - Apfelkücherl.



Jabłka wręcz domagają się towarzystwa cukru, cynamonu i... rodzynek (Rosinen) :)

Fot. Polschland

W Niemczech bardzo popularny jest mus jabłkowy, czyli Apfelmus. Można kupić taki z większymi kawałkami jabłek lub przetarty na gładką masę, z samych jabłek bądź z dodatkami (np. mango, banana), oczywiście wszystko także w wersji bio.

Mus jabłkowy jest nieodłącznym towarzyszem placków ziemniaczanych na słodko (Kartoffelpuffer/Reiberdatschi) i Kaiserschmarrn

Placki ziemniaczane i Apfelmus

Źródło: berlinerfresse.de

Kaiserschmarrn ma korzenie austriackie i na południu Niemiec darzony jest wielkim uwielbieniem. Sama przyrządzam go bardzo często, z reguły na bogato, z podwójnej ilości składników, z mnóstwem rodzynek namoczonych w rumie, prażonymi płatkami migdałowymi, cukrem pudrem, cynamonem i musem jabłkowym. Serwować można go także z kompotem owocowym, który w Niemczech składa się w większej mierze z owoców niż z wody.

 Rwanie na strzępy to obowiązkowa część programu :)

 Kaiserschmarrn z kompotem śliwkowym (Pflaumenkompott)

 Porcja restauracyjna. Kaiserschmarrn możemy kupić także w wersji do odgrzania w mikrofalówce i w proszku, ale najsmaczniejszy jest domowy. Wbrew pozorom, nie jest ani specjalnie pracochłonny, ani skomplikowany.

Wersja z musem jabłkowym, klasyka gatunku

Fot. Polschland

Niemcy chętnie jedzą także knedle z owocami, np. śliwkami (Pflaumenknödel/Zwetschgenklöße) czy morelami (Marillenknödel). Przedstawiać ich chyba nikomu nie trzeba! W sklepach można kupić je mrożone, już z nadzieniem, a także samo ciasto w woreczku.

Pflaumenknödel

Fot. Polschland

To, co cała Polska zna pod nazwą kluski na parze (wiecie, te drożdżowe), w moim rodzinnym domu (Śląsk Opolski) nosiło nazwę buchty. W Niemczech to Dampfnudel/Germknödel. Najpopularniejsza jest wersja bez niczego oraz ta nadziana powidłami. Obowiązkowo polane sosem waniliowym (Vanillesauce; do nabycia w wersji instant lub płynnej) i posypane makiem (Mohn). To danie często gości na stołówkach szkół i firm. Sos waniliowy podawany jest w zasadzie do większości słodkich dań. Można zastąpić go też lodami waniliowymi (Vanilleeis).

Dampfnudel mit Vanillesauce und Mohn

 Wersja de luxe - z nugatem w środku

Fot. Polschland

Kuchnia niemiecka zna też wiele sposobów na smaczne zagospodarowanie resztek czerstwego pieczywa. Najbardziej znanym przykładem jest choćby maczany w mieszaninie mleka i jajek, przysmażany na patelni "biedny rycerz", czyli Armer Ritter. Pewnie wiele osób zna tę potrawę ze swojej własnej kuchni i sięga w niej po chałkę bądź bułkę. Przepisy niemieckie uwzględniają natomiast kromki białego chleba.

Nazwa tego dania wywodzi się od zubożałego rycerstwa, które stać było tylko na smażony na tłuszczu chleb z jajkami

Źródło: gefro.de

Ale nie ograniczajmy się tylko do resztek! Do takich zapiekanek jak Ofenschlupfer czy Kirschmichel/Kirschenmichel będziemy potrzebować co najmniej 4-6 bułek, ewentualnie całej chałki (Hefezopf). Schemat ich przygotowania jest podobny: pieczywo zalewamy mlekiem, dodajemy jajka (całe, rozmącone albo osobno żółtko i ubitą pianę), dodatki, np. jabłka i rodzynki, wiśnie, migdały, cynamon, masło i zapiekamy. 

 Kirschmichel mojej roboty (z chałki)

Niezwykle smaczną wariacją na temat przepisu na słodkie zapiekanki z pieczywa była ta, na bazie sucharków (Zwieback) i warstwy budyniu waniliowego (Vanillepudding) z jabłkami

Fot. Polschland

Westfalski Bettelmann  ("żebrak") z jabłek i ciemnego pieczywa (np. pumpernikla), ewentualnie zmieszanego w połowie z jasnym

Źródło: wdr.de

Listę słodkich dań głównych zamknę przykładami ze Szwabii, czyli Pfitzauf, wypiekanym w tradycyjnej ceramicznej formie. "Babeczki" wystrzelają w górę bez jakichkolwiek chemicznych wspomagaczy, ale mają to do siebie, że wyjęte z pieca równie szybko opadają. Mawia się, że to ty musisz czekać na Pfitzauf, a nie on na ciebie! :)

Źródło: chefkoch.de


Fot. Polschland

Sztandarową szwabską potrawą są bez wątpienia Spätzle, coś w rodzaju lanych klusek. Być może ortodoksyjni Szwabi będą oburzeni, ale smakują wyśmienicie także w wersji na słodko. :)

Źródło: kuechengoetter.de

I ciekawostka, której nie miałam jeszcze okazji spróbować: Holunderblütenküchle. Przed własnoręcznym przygotowaniem tej potrawy powstrzymuje mnie zarówno konieczność smażenia na głębokim tłuszczu (kalorie i zapach w mieszkaniu), jak i to, że szkoda mi pozbawiać krzaku czarnego bzu tych pięknie pachnących kwiatów...





Kilka zdjęć i przepisów z mojej kolekcji starych niemieckich książek kucharskich. Trzy pierwsze pochodzą z pozycji Kochvergnügen wie noch nie, biblii niemieckiej kuchni.

 Fot. Polschland

Pozostałe kulinarne posty:











Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen